Plazmoterapia metodą Rif’e’a w Krośnie–postęp w leczeniu boreliozy
Borelioza jest niebezpieczną, dokuczliwą, trudną do zdiagnozowania i trudną do leczenia chorobą odkleszczową. Chorzy na boreliozę, często zdesperowani brakiem efektów standardowej terapii antybiotykowej sięgają po naturalne sposoby leczenia, jak na przykład ziołolecznictwo czy biorezonans.
W Krośnie od września funkcjonuje gabinet oferujący możliwość skorzystania z terapii metodą dr. Rife’a z wykorzystaniem generatora fal plazmatycznych.
Sprytny mikrob
Choroby odkleszczowe, zwłaszcza borelioza, okazują się być dużo większym problemem, niż przez lata uważano. Rosnąca świadomość dotycząca tej choroby ma niebagatelny wpływ na wzrost ilości rozpoznań, sama choroba ma bowiem prawie 100 zidentyfikowanych objawów, które są często mylnie przypisywane innym schorzeniom, co skutkuje opóźnionym podjęciem leczenia.
Podczas badań kleszczy w 1980 roku, Willy Burgdorfer z Rocky Mountains Biological Laboratory w USA, odkrył w nich spiralne bakterie – krętki. Bakteria nazwana Borrelia burgdorferi od razu wzbudziła zainteresowanie naukowców. W kolejnych latach odkryto, że krętki Borrelii wyodrębniły się około 100 mln lat temu, a szereg jej genów wiąże się najprawdopodobniej z różnymi sposobami unikania ataków ze strony układu odpornościowego nosiciela, i że najbardziej spokrewnioną bakterią, choć wykazującą jedynie 40-procentowe podobieństwo, jest bakteria syfilisu. Dziś uważa się, że liczba szczepów na świecie jest zbliżona do 300, z czego około zaledwie 10% jest dobrze rozpoznanych.
Krętki boreliozy są prawdziwym unikatem w świecie znanych nauce krętków. Mają kilka form życiowych, które mogą przybierać zależnie od zidentyfikowanego zagrożenia. Mogą przybierać formę bakterii bez ściany komórkowej lub cysty. Potrafią też tworzyć biofilm, który powleka ich siedlisko sprawiając, że są „niewidoczne” dla limfocytów.
Tak zaraziłam się boreliozą
Pewnego dnia zauważyłam na nodze kleszcza, a w zasadzie nimfę, czyli jego młodą, maluteńką postać. Bez problemu udało mi się go usunąć, oczywiście nie poczułam wcześniej ugryzienia – mówi Pani Elżbieta. – Przez kilka dni obserwowałam uważnie miejsce ugryzienia, ale nie zauważyłam żadnego odczynu czy rumienia. Po kilku dniach zapomniałam o kleszczu.
Około 3 tygodnie później, wykonując prace domowe poczułam silny ból kręgosłupa. Mając wcześniej problemy z kręgosłupem uznałam, że mój uraz się odnowił. Przez klika dni ledwie się ruszałam, a później mogłam już tylko leżeć. Przez dwa tygodnie leżałam bezradnie w łóżku, leki przeciwbólowe przynosiły niewielką ulgę, a masaże i fizykoterapia nie miały generalnie wpływu na mój stan. Po trzech tygodniach zaczęłam mieć problemy ze snem, omamy słuchowe, światło- i dźwiękowstręt. Przyszedł moment, kiedy pomyślałam, że zwariowałam. Lekarze nie wiedzieli co mi jest, nie potrafili pomóc. A ja byłam bezradna, wycieńczona narastającym bólem, unieruchomiona. W końcu koleżanka zasugerowała, że mogę mieć boreliozę. Test ELISA potwierdził wysoki stan przeciwciał – udało się zidentyfikować przeciwnika.
Przyznam, że w tamtym momencie odetchnęłam z ulgą. Pomyślałam, że na szczęście nie są to problemy z kręgosłupem. Byłam wtedy kompletnie nieświadoma skali zagrożenia i trudu walki z chorobą, na temat której lekarze wciąż wiedzą niewiele. Bardzo się wtedy w swojej ocenie myliłam…
Trudności w identyfikacji wroga
Od początku XXI wieku wiadomo, że rumień występuje jedynie w 30-40% zakażeń a zalecane testy serologiczne często dają mylne wyniki. Występowanie bądź brak objawów też nie jest kryterium decydującym ze względu na wspomnianą ich potencjalną ilość.
Do zdiagnozowania boreliozy używa się kilku testów laboratoryjnych. Wykorzystują one metody bezpośrednie, identyfikujące bakterie, ich składniki lub wytwarzane przez nie antygeny (do takich należą badania PCR i biopsja) lub pośrednie, które starają się wykryć przeciwciała (IgM i IgG) wytwarzane przez układ odpornościowy organizmu w przypadku kontaktu z patogenem. Do takich należą zaaprobowane przez NFZ testy Elisa i Western Blot. Problem w tym, że czułość testu Elisa ocenia się na 30% a testu Western Blot na 60%. Dla porównania test EliSpot ma czułość powyżej 95% a jego nowocześniejsza wersja, LymeSpot, potrafi dodatkowo zidentyfikować aktywną bądź bierną formę choroby. W 2002 roku zweryfikowano na potrzeby krajów UE test Elisa, jednak w ocenie amerykańskiego National Center for Biotechnology test Elisa nie powinien być stosowany do określania zakażenia krętkami boreliozy. W Niemczech używa się zatem testu EliSpot lub LymeSpot, choć jest to metoda bardziej skomplikowana i droższa (ok 200 EUR). Zaletą tej metody, oprócz jej czułości, jest również możliwość monitorowania postępów w leczeniu. Obecnie trwają prace nad testem PAN-Domain, który w założeniu ma sprostać identyfikacji różnych szczepów bakterii w jednym teście. Kolejna wersja tego testu będzie potrafiła wykryć również zakażenia pasożytami i grzybami.
Moja nierówna walka
Po rozpoznaniu boreliozy rozpoczęłam zaleconą terapię ILADS polegającą na przyjmowaniu kilku typów antybiotyków w wysokich dawkach, o różnym spektrum działania przez okres około roku. – opowiada dalej Pani Elżbieta. Antybiotyki przyjmowałam dożylnie i doustnie i już po kolejnych kilku tygodniach udało mi się stanąć na nogi. W łóżku, nieprzerwanie spędziłam 67 dni…
Terapia była uciążliwa. Doszło do tego, że pielęgniarki miały problem, aby znaleźć miejsce na żyle, w które można byłoby się wkłuć i założyć wenflon. Przez cały ten czas przyjmowałam osłonowo probiotyki, piłam zioła, stosowałam dość restrykcyjną dietę. Mimo tego dwa razy musiałam ratować się kuracją przeciwgrzybiczą. Tak długotrwałe stosowanie antybiotyków kompletnie uszkadza odporność, a o infekcje grzybicze, które są niezwykle niebezpieczne, bardzo łatwo.
Przez cały okres terapii starałam się zdobywać wiedzę o chorobie i sposobach jej leczenia. Dowiedziałam się o wielu alternatywnych terapiach, niekoniecznie zalecanych przez medycynę uniwersytecką. Przyjmowałam zioła, mikroelementy, stosowałam dietę składającą się z produktów o niskim indeksie glikemicznym. Po roku udało mi się „zbić” przeciwciała o połowę, choć wciąż kilkukrotnie przekraczały wartości graniczne. Zadowolona z efektów stałam się mniej czujna, skutkiem czego, kilka miesięcy po odstawieniu antybiotyków, moje wyniki poszybowały w górę.
Wtedy rozpoczęłam terapię biorezonansową przy użyciu generatora plazmy.
Po odkryciu bakterii, Amerykańskie Towarzystwo Chorób Zakaźnych zaleciło procedurę leczenia polegającą na przyjmowaniu antybiotyku, głównie Doksycykliny, przez 2-3 tygodnie. Niedawne badania kliniczne pokazały, że może to być metoda skuteczna jedynie w początkowej fazie choroby: po 28 dniach stosowania doksycykliny u różnych zwierząt z rzędu naczelnych okazało się, że krętki przetrwały, i że w sprzyjających warunkach mogą powodować nawrót choroby. Wydaje się więc, że na obecną chwilę nie ma kuracji antybiotykowej, która dawałaby pewność pozbycia się krętków boreliozy z organizmu.
Metoda Doktora Rife’a
Royal Raymond Rife był genialnym amerykańskim wynalazcą, który w latach 30-tych XX wieku odkrył, że każdy mikroorganizm, jako że posiada masę, posiada również częstotliwość rezonansową. Skonstruował urządzenie unikalne na skalę światową, generujące fale elektromagnetyczne, które w efekcie zamienione zostają w fale plazmatyczne wprawiające w rezonans mikroorganizmy, powodując zniszczenie ich ściany komórkowej. Fale rezonansowe wytwarzane przez generator plazmy niszczą wyłącznie patogeny, bez szkodliwego oddziaływania na zdrowe tkanki człowieka. Rife odkrył, iż każdy gatunek życia posiada swój własny elektromagnetyczny „podpis”, wzór oscylacji (M.O.R. śmiertelny współczynnik oscylacji) oparty na jego indywidualnej genetycznej fotokopii.
<– Dr Rife z Mikroskopem Uniwersalnym własnej konstrukcji (1929 r.) badający żywe wirusy podczas ich naturalnej aktywności
Szacuje się, że w efekcie swoich prac i eksperymentów, najpierw na zwierzętach a później z pacjentami chorymi głównie na nowotwory, udało mu się uleczyć około 10 000 osób.
W 1934 roku zorganizował pokazową sesję, na którą zaprosił wszystkich liczących się w Ameryce onkologów. Podczas tej sesji naświetlił dużą liczbę pacjentów zdiagnozowanych jako przypadki beznadziejne. Po 90-ciu dniach zabiegów 86.5% pacjentów zostało całkowicie wyleczonych, a po kolejnym miesiącu pozostałe 13.5%. Zaraportowana skuteczność metody Rife’a była tak wysoka, ponieważ nie ograniczała się do wybranych partii organizmu w związku z koniecznością stosowania elektrod. Nie blokowały jej trudności w dostępie prądu elektrycznego do wszystkich zakątków organizmu. Metoda Rife’a oddziaływała na cały organizm jednocześnie. Doktor Rife stał się sławny.
W 1939 roku Amerykański Związek Medyczny wypowiedział Rife’owi wojnę w efekcie której laboratorium Rife’a zostało zniszczone a większość dokumentacji spalona. Zastraszano również współpracujących z nim lekarzy. Urzędnicy i „kartel” farmaceutyczny skutecznie usunęli Rife’a ze sceny oficjalnej nauki i, mimo tylu ewidentnych osiągnięć, Rife dożył starości w zapomnieniu. No cóż, terapie onkologiczne to na świecie gigantyczny biznes. Historię dr. Rife’a obszernie opisała dr Nenah Sylver.
Rife w Krośnie
Leczenie boreliozy to proces uciążliwy i długotrwały – mówi terapeuta z Gabinetu Pro Rife, opiekun pacjenta. Pacjenci często zmagają się z nią latami. Często objawy pokrywają się z objawami typowymi dla innych chorób, co dodatkowo utrudnia diagnozę. Pamiętać należy, że metoda Rife’a nie jest oficjalnie zatwierdzoną metodą medycyny akademickiej w Polsce. Nie ma też na celu zastąpienia standardowej metody antybiotykowej. Wykonywanie zaleceń lekarza prowadzącego powinno być priorytetem pacjenta. W naszym Gabinecie Pro RIFE terapia boreliozy metodą Rife’a opieramy się na filozofii łączenia wielu terapii wspomagających skuteczność zabiegów z użyciem Generatora fal plazmatycznych. Maszyna Rife’a działa dwutorowo, usuwając krętki Borrelii oraz przywracając właściwą częstotliwość drgań komórek i wzmacniając odporność, na nowo wprowadza organizm w stan równowagi. Podczas sesji można poczytać książkę, posłuchać ulubionej muzyki uwalniając się od codziennego stresu czy zintegrować się z innymi pacjentami.
Generator plazmy w Gabinecie Pro Rife zaprogramowany został trzema programami dedykowanymi pod kątem wspierania terapii boreliozy. Programy w zakresie częstotliwości od 1 Hz do 900 kHz trwają od 2 do 4,5 godziny. Nie wszyscy jednak mogą skorzystać z plazmoterapii. Przeciwwskazaniem jest np. posiadanie w organizmie elementów ferrytowych, rozrusznika serca czy urządzeń neurostymulujących, stan świeżo po zawale lub operacji. O szczegółach pacjenci informowani są przed wizytą.
Terapia generatorem plazmy
Z początku terapia generatorem plazmy wydała mi się bardzo nudna. Przychodziłam do gabinetu i nudziłam się przez dwie lub cztery godziny. Później nauczyłam się wykorzystywać czas terapii na inne zajęcia, choćby czytanie książek – mówi Pani Elżbieta. W początkowym etapie terapii często pojawiały się reakcje Herxy (objawy reakcji Herxheimera). Pękające krętki „wylewały” swoje toksyny do organizmu, powodując ból – stawów, mięśni, głowy. Przerywałam wtedy naświetlana na kilka dni. Byłam jednak zdeterminowana i kontynuowałam terapię przez kilka miesięcy (u osób z przewlekłą boreliozą, neuroboreliozą terapia może trwać blisko rok –przyp red). Dbałam też o dietę i o ogólny dobry stan zdrowia.
Dziś moje wyniki testu przyjmują wartości graniczne, a większość objawów ustąpiła. Jakość życia jest nieporównywalnie dużo lepsza, niż w czasach ciężkiej neuroboreliozy. Wierzę, że zawdzięczam to wszystkim etapom mojej walki z chorobą: antybiotykom, diecie, ziołom, suplementom i plazmoterapii.
Lokalizacja:
Gabinet ProRife terapia boreliozy metodą Rife’a
Krosno, ul. Łukasiewicza 49, II piętro (budynek MUSI)
Godziny otwarcia:
Pn-pt 9.00-17.00
Konsultacje i rejestracja telefoniczna:
Pn-pt 9.00-16.00
Tel.: 698 943 358
Informacje o Plazmoterapii prowadzonej metodą dr. Rife’a – wskazania i przeciwwskazania oraz informacja o możliwości nabycia zabiegów w pakiecie (cennik na stronie -30% rabatu):
www.prorife.pl
materiały nadesłane
tekst sponsorowany
Dodaj komentarz
Zaloguj się a:
Dodając komentarz akceptujesz postanowienia regulaminu.